Nie
poddam się temu cholerstwu, co nas otacza. Jestem silna. Nie takim
przeciwnościom losu ukręciłam łeb. Ale jednak to świństwo
zaczęło dawać mi się we znaki. Jak mi napisał znajomy z Gdańska
– odczuwam syndrom uwięzienia. Cieszę się, że ktoś zrozumiał.
To samo odczuwa moja najbliższa przyjaciółka. Nam po prostu
potrzebne są kontakty z ludźmi. Ja wiem. W tej chwili to jest
niemożliwe. Mamy wprawdzie kontakty on line albo przez telefon, ale
to nie na długo wystarczy. Ja wychodzę na swój maleńki balkon,
żeby choćby z wysokości szóstego piętra popatrzeć na
nielicznych w tym trudnym czasie przechodniów, na przejeżdżający
tramwaj – choćby nawet i tramwaj-widmo.
W
ramach „wyłamywania krat” wybieram się do znajomego centrum
ogrodniczego oddalonego co nieco od centrum Warszawy. Jadę po ziemię
do moich skrzynek, po nasiona maciejki i po drenaż.
Wiem. Mogę to
kupić tu blisko siebie. Mam jednak potrzebę wysadzić nos poza moją
okolicę, i zobaczyć znajomą twarz kogoś, od kogo lata temu
kupowałam różne rośliny. Warto było poświęcić półtorej
godziny. Nie obywa się oczywiście bez przygód. Jeden z pasażerów
- "trzeźwy inaczej" - z jakiegoś sobie tylko wiadomego
powodu postanawia przekroczyć linię dzielącą pasażerów od
kierowcy i głośno nazwać go - mówiąc delikatnie - synem z
nieprawego łoża. Dojeżdżam na miejsce. Nic się tu nie zmieniło.
Cofam się do czasu, w którym nie ma koronawirusa, nie ma
odizolowania, jest tylko cudowny świat natury. Pan Marek poznaje
mnie od razu. Serdeczny – jak dawniej. Gadamy.
Pan Marek pyta o
Sławka – naszego wspólnego znajomego. Nie wie, że Sławka już
nie ma. Wspominamy ten wieczór na naszym tarasie kiedy po przycięciu
przez pracowników firmy naszej jabłonki usiedliśmy razem na
tarasie przy herbatce. Kupuję to, po co pojechałam. Moja mała ojczyzna, mój raj na ziemi. |
Tego
samego wieczoru wymieniam ziemię w skrzynkach, rozsadzam kwiatki ,
wysiewam maciejkę. Traktując te czynności jak ćwiczenia nie idę
na łatwiznę i nie siadam, a schylam się i prostuję. Plecy bolą
jak diabli. Ale to jest takie radosne zmęczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.