Jest
Wielki Piątek. Czasem pewne rzeczy muszą być odebrane by je móc
dostrzec i docenić. Barwię jajka tak, jak to robiła moja babcia,
moja mama – w łupinach cebuli. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła
to robić inaczej. Mamo. Spójrz znad swojej chmurki. Zobacz, wkładam
do koszyczka wszystko to, co zawsze Ty wkładałaś: jajka (w tym
jedno trochę obrane), kawałek kiełbasy, kromkę chleba, kawałek
babki, sól i pieprz, i oczywiście baranka cukrowego. Tato. Przyjdź
i ty znad swojego obłoczka. Bądźcie ze mną oboje, tak jak dawno
temu we Wrocławiu, kiedy jeszcze byliście razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.