Wspomnień czar

sobota, 22 sierpnia 2020

Przez parę dni nic nie pisałam.

Przez parę dni nic nie pisałam. Przesadziłam trochę z posiadówką na ławeczce. Trochę zmarzłam. Na drugi dzień drapanie w gardle. Miałam pojechać do przyjaciółki zawieźć jej mleko i bochenek naszego bielańskiego chleba. Wolałam jednak zwolnić trochę tempa, tym bardziej, że mamy to, co mamy.
Wczoraj napisała do mnie koleżanka. Też została „pięknie” potraktowana przez przychodnię „Cepelek” - tym razem na Koszykowej. Pomimo, że miała umówioną wizytę – nie została wpuszczona przez ochronę, bo nie miała maseczki ani przyłbicy. Co za tumany jakieś teraz kierują przychodniami. Czy mają w dupie rozporządzenie z 19 czerwca obowiązujące jeszcze do września, że osoby mające problemy ze zdrowiem są zwolnione z obowiązku noszenia maseczki i nie jest wymagane zaświadczenie lekarskie? Czy nie wiedzą, że przyłbica powoduje refleksy, co nie jest wskazane osobom, które albo noszą okulary, albo są po operacji oczu? Odszedł minister Szumowski, po nim nastąpił ktoś, kto nawet nie jest lekarzem. Boję się nie wirusa, ale tego, że znów nas pozamykają w domach, że nie będzie wolno nawet wyjść na krótki spacer, że znów zacznę opadać z sił i padnie mi psychika.
Nie czułam się najlepiej ani przedwczoraj, ani wczoraj. Mierzyłam temperaturę – książkowa: 36,6. Trochę się zmusiłam do prac domowych, wykonując je jednak stopniowo, po trochu, a więc: przepierki, wietrzenie ubrań, przegląd papierów, gazet. Będę musiała kupić nowe obuwie jesienne i zimowe.
Dziś już samopoczucie lepsze. Z domu wprawdzie nie wyszłam dziś z powodu upału, ale juto – jeżeli upał zelżeje choć trochę – jadę do Teatru Żydowskiego po program Festiwalu.

© Copyright by Dorota B. Zegarowska 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane.