Wczoraj Niepandemiczna nie do życia. Przerażają ją wiadomości z radia: ponad 5000 zachorowań. Na dodatek słyszy, że lekarz rodzinny na podstawie teleporady już może skierować pacjenta na testy. Mało tego: jeżeli zabraknie w szpitalu miejsc, ciężej chorego będzie się zawozić do innych miast. Niepandemiczna wypuszcza się na spacer trochę złapać tlenu w te zmęczone płuca. Jesień tak cudnie barwi na złoto drzewa i ścielące się pod nimi dywany. Na twarz zakłada półprzyłbicę i dalej przed siebie. Tak trzeba od wczoraj – zakrywać nos i usta, bo inaczej kara. Zwolnieni od tego są jedynie osoby, które z powodu zdrowia nie mogą zakrywać twarzy, ale muszą mieć albo zaświadczenie od lekarza rodzinnego, albo inny stosowny dokument. Pytanie teraz tylko – jaki to ten stosowny dokument ma być? Czy policjant legitymujący delikwenta zna się na tyle na medycynie, żeby wiedzieć, skąd się biorą zawroty głowy, co to jest arytmia serca, bądź skrzywiona przegrodę nosa? Dlaczego rządzący – nie tylko naszym krajem – od razu nie zamknęli wszystkich granic, skoro tylko po raz pierwszy padło słowo „pandemia”? Bo co, bo handelek?
Niepandemiczna bardzo chce żyć. Syrop na przeziębienia i podobno na wsio inne barachło – już gotowy. Słoiczki już stoją pupką do góry, a dom pachnie miodem, goździkami, imbirem. I zaraz Niepandemiczna wyrusza na spacer na swoją ulubioną ulicę Płatniczą, która tak jej przypomina jej ukochaną ulicę Rzymską. A teraz pora na choćby parę ściegów czapki. Dłubanie szydełkiem ją uspokaja. Pity małymi łyczkami syrop pomaga, na płucach o wiele lżej. Muzyka nadawana przez stację RMF Classic Warszawa jest taka kojąca. Za oknem zapada zmrok, w oddali zapalają się światła mieszkań. Duduś znów okupuje moją kanapę. Skoro tylko położę się, legnie na mnie całym swoim ciężarem. Kochany kocina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.