Wspomnień czar

niedziela, 4 października 2020

 

Z każdym dniem czuję się coraz zdrowsza i coraz silniejsza. Jeszcze pokasłuję, ale już bez bólu w płucach. Boże, jak cudownie jest móc normalnie oddychać, normalnie siadać, wstawać i chodzić bez strachu, że może zaboleć :) Za oknem wietrznie i niefajnie, wychodzę zatem z domu tylko na minutkę postać pod zadaszeniem. Przygotowuję na jutro pierś kurzą – marynuję w ziołach prowansalskich. Dzisiaj posilam się mięsem z rosołu – udkiem kurzym, szponderem i korpusem – w potrawce. Wychodzi mi całkiem całkiem. Jest wieczór. W domu spokojniutko. Kocina spokojnie pomrukuje przez sen – oczywiście na mojej kanapie, bo gdzieżby indziej :) Z radyjka dobiegają dźwięki muzyki Chopina. Oglądam film na youtube „Tess D'Urbelville” i jednocześnie dziergam dalsze rzędy mojego świątecznego bieżnika. Jutro – jeżeli Bozia pozwoli – do banku pouiszczać opłaty, uregulować zobowiązania. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane.