Wspomnień czar

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maseczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maseczka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 2 sierpnia 2020

Nawet mi się nie chce o dzisiejszym dniu pisać.

Nawet mi się nie chce o dzisiejszym dniu pisać. W sytuacjach odmiennych ujawniają się różne cechy charakteru. Godzina ok. 18. Wracam do domu ze śródmieścia tramwajem linii 22. W tramwaju jadą zaledwie 3 – 4 osoby. Siedzą w przedniej części pojazdu, tylna jest pusta. Siadam w tylnej części. W ręku trzymam wachlarz, żeby zakryć nim nos i usta jeżeli ktoś siądzie blisko. Na przystanku Rondo Radosława wsiada kobieta – około 50. Spogląda na mnie.
- Gdzie pani ma maseczkę? - pyta tonem dyktatorskim.
- Nie mam. - odpowiadam spokojnie.
- To trzeba wysiąść.
Na szczęście siada w przedniej części pojazdu. Mnie jednak znów ręce opadają. Chcę jej wykrzyczeć w twarz: DOEDUKUJ SIĘ BABO!!! Milczę jednak. Niedzielny nastrój diabli wzięli. Rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia mam w tobie, mam jednak serdecznie dosyć wyciągania go i pokazywania każdemu. Widzę, że będzie wysiada na tym samym przystanku, co ja – Piaski (Bielany). Ogarnia mnie już strach, że szykuje mi się kolejna konfrontacja, na którą absolutnie nie mam ochoty. Wysiadamy. Baba wysiada środkowym wyjściem, ja tylnym. Na przystanku stoję – czekając na zielone światło – w przepisowej odległości od innych, a od niej to już dwa razy tyle. Baba przechodzi na czerwonym świetle – na szczęście w kierunku przeciwnym, niż mój. A mnie się po prostu płakać chce.
Wchodzę do sklepu „Stokrotka”. Kupuję chleb i coś tam jeszcze, już nie pamiętam dokładnie. Idę do domu, ale potrzebuję usiąść na ławeczce pod domem by się jeszcze nacieszyć powietrzem. Podchodzi sąsiadka – bardzo miła kobieta. Zawsze widz ją uśmiechniętą, i nie jest to uśmiech przylepiony. Rozmawiamy najpierw o rzeczach obojętnych, potem zaś rozmowa schodzi na temat maseczek. Ona również jest zdania, że to gówno bardziej szkodzi niż pomaga. Podchodzi druga sąsiadka. Żartujemy – tym razem z mojego ubioru – leciutkiej seksownej spódnicy. Sąsiadka określa ją mianem „chodź za mną” :) Nie myślimy o zachowywaniu dystansu, choć nie obłapiamy się i nie całujemy. Jak to fajnie, jak ludzie rozmawiają ze sobą tak po prostu, tak normalnie.