Wspomnień czar

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wojtyła. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wojtyła. Pokaż wszystkie posty

piątek, 16 października 2020

 

To już 42 lata? Boże, jak ten czas leci. Moje nowojorskie mieszkanie. Z powodu choroby nie idę przez parę dni do pracy. Niedziela. Odwiedza nas moja mama ze znajomą - Hanią. Przyniosła ciasto, mąż podaje kawę. Trwa jeszcze konklawe. Zaczyna się dyskusja na temat kto będzie następnym papieżem. Mówię - „Słuchajcie. A jakby tak był Polak, na przykład Wyszyński?” - Mama odpowiada: - „Nie mów tak, nie ma szansy absolutnie”. Odpowiada na to mój mąż - „Wyszyński faktycznie nie, za stary. Ale Wojtyła miałby szansę”. Mama stwierdza, że oboje majaczymy…

Poniedziałek, 16 października. Oglądam telewizję. Nagle - przerwa w nadawaniu zwykłego programu i - „Special Report”. Połączenie z Watykanem. Dziennikarze już informują, że nowym Papieżem jest ktoś o nazwisku „Łoitila”. Absolutnie nie łapię, o kogo chodzi. Podają, że jest „from Poland”, ale nie jestem pewna czy dobrze słyszę. A jeżeli to nie Poland a Holand? Podają dalej, że to Arcybiskup Krakowa. Aha. Kraków jest w Polsce, no to to skoro Arcybiskup Krakowa to musi być Polak. Dzwonię do Mamy. Nie ma jej w domu, domyślam się więc że jest u znajomej. Dzwonię do Hani. Tak, jest Mama. Podchodzi do telefonu. Mówię, że Polak jest papieżem. - „Co ty znów wymyślasz” - Mama odpowiada. Nie wierzy. Hania włącza telewizję. Oglądamy w ten sposób razem – one dwie o kilka ulic dalej, ja u siebie - ze słuchawkami telefonicznymi przy uszach.

Pada „Habemus Papam” i nazwisko: Karol Wojtyła. Krzyczymy na cały głos: „WOJTYŁAAAA!!!!”

Mama - najszybciej jak może - przybiega do mnie. Padamy sobie bez słów w ramiona. W tym momencie z polskiego kościoła - znajdującego się dosłownie naprzeciwko mojego domu – rozlega się bicie dzwonów.

Po paru minutach zaczyna dzwonić telefon. Raz po raz dzwonią dziennikarze z gratulacjami. Nie znam tych ludzi. Oni po prostu w książce telefonicznej wyszukują polskie nazwiska. Dzwoni ktoś z ONZ prosząc o jakiekolwiek informacje na temat nowego Papieża. Jedyne źródło informacji jakie mam to Encyklopedia PWN, jeszcze PRL-owska. Przywiozłam ją z Polski. Znajduję w niej króciutką informację pod hasłem „Wojtyła”. Dosłownie trzy zdania. Przekazuję tę informację. Dzwonią moi koledzy z pracy – z pobliskiego banku.

Usiłuję dodzwonić się do Polski. Zero szansy, linie przeciążone. Dzwonią do mnie koleżanki, koledzy, profesorowie z mojej uczelni. Dzwonię do mojego ukochanego profesora. Profesor – polski Żyd - mówi płacząc: „Niech Panią Bóg błogosławi za tak piękną wiadomość”.

Po paru dniach wracam do pracy do banku. Zastaję moje okienko pięknie udekorowane wstążkami i girlandą – w kolorach białym i czerwonym. Mój szef – Amerykanin - stawia obok tabliczki z moim nazwiskiem zdjęcie nowego Papieża. Po mniej więcej godzinie musimy je jednak schować. Zbyt dużo osób pyta gdzie można je dostać.