No, i chyba Mateńka do mnie sfrunęła. Dziś gorączka opadła, ciśnienie też. Mniej leżę, trochę się krzątam po mieszkaniu. Wychodzę jeszcze do restauracyjki, posilam się. Po jedzeniu postanawiam zrobić sobie mały spacer. Oj, jest ciężko. Szybko się męczę, przystaję, nawet przysiadam na ławeczce pod wiatą. No cóż, sądząc z fury leków jaką dostałam to infekcja jest niemała. No, ale dobrze, że to nie covid. Wracam do domu, kładę się. Duduś cały czas przy mnie – ma w nosie dystans społeczny. Opiekuje się kocina jak tylko umie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.