Dzień
zaczyna się nerwowo.
W
ubiegłym roku miałam zabieg usunięcia zaćmy z jednego oka. Zabieg
udał się znakomicie. 80 procent wzroku przywrócone. Termin na
drugie oko miałam wyznaczony na wrzesień – tego roku. Zaczynam
się niepokoić, że szpital coś do mnie nie dzwoni. To prywatny
szpital w Legionowie, współpracujący z NFZ. Dzwonię w końcu do
nich. Nie mają mnie w komputerze na wrzesień. Okazuje się, że w
ubiegłym roku przyspieszali terminy zabiegów, a ponieważ ja nie
odpowiedziałam – mnie wykreślili w ogóle. Jedyna rzecz jaką
mogę zrobić to zdobyć kolejne skierowanie do szpitala. Weź
człowieku szukaj teraz okulisty. Konsultacja w tym szpitalu kosztuje
150 złotych. No trudno, zapłacę. Wizytę mam wyznaczoną na 08
września. Patrzę na moje saldo w banku. W porządku, może być.
Jutro podejmę pieniądze, bo dzisiaj już w tych nerwach nie mam
siły. Idę na obiad do pani Krystyny na Płatniczą. Po drodze
słyszę, jak ktoś mnie woła po imieniu. To Małgosia :)
Przekapitalna dziewczyna :) Rozmawiamy chwilkę. 15 września jest w
ratuszu jakieś spotkanie klubu seniora, Gosia mnie tam ciągnie.
Posilam się pyszną jarzynowa i pyzami z mięsem, plus multum
surówki. Wracam do domu. Po drodze wstępuję do sklepu
charytatywnego na Żeromskiego. Kupuję 6 kryształopodobnych
spodeczków i takąż salaterkę. Firma przewozowa Achilles Gdańsk
przeprowadzając mnie do Warszawy wytłukła mi część moich
rzeczy. Czuję się, jakby zniknęła część mnie, część mojej
historii. No cóż, zaczynam nową. Dwa lata temu wracając do
Warszawy rozpoczęłam nowe życie, zatem i nową historię zacząć
też można. I po raz wtóry Bogu dziękuj za to, że jestem znów
blisko przyjaciół, za to, że są Adameczkowie, jest Monika, jest
Remek, że jest Hania. Nawet jeżeli codziennie się nie
kontaktujemy, to są. Wydziergałam już pierwszą szachownicę mojej
serwety. Ok, jest trochę wybrzuszeń, ale już oko cieszą bardzo
żywe kolory. Ważne jest, żeby sobie choć trochę radości
sprawić. Jeżeli to oznacza, że jest we mnie dziecko – to i tym
lepiej. Gorzej, jak to dziecko w nas znika.
W
dalszym ciągu robię przepierkę swoich rzeczy. Jak dobrze, że nie
mam tego problemu, że nie mam w co się ubrać :) Przeglądam swoje
papiery, dokumenty. Oj, nazbierało się tych dupereli przez te dwa i
pół roku. 6 grudnia miną trzy lata, jak tu jestem :)
©
Copyright by Dorota B. Zegarowska 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.