Wspomnień czar

poniedziałek, 21 września 2020

Powolutku powolutku jest coraz lepiej.

Powolutku powolutku jest coraz lepiej. Jeszcze słabiutka, ale już się nie pokładam. Gorączki nie ma. Próbuję coś niecoś robić w domu, ale bardzo powoli. Szybkich ruchów nie mogę wykonywać. Nie ma mowy o długich rozmowach telefonicznych. Gotuję sobie udko kurze, ale jednak wychodzę do Zakątka Azji na tę pyszną zupkę. Siedzę na zewnątrz, chcę się jeszcze nacieszyć powietrzem. Nieopodal stoi matka z małą córeczką. Dziewczynka – blondyneczka – ćwiczy robienie gwiazdy, potem mostki, potem znów gwiazdy. Przyjemnie na nią popatrzeć. Zamieniam z nimi parę słów. Matka – urocza, dziewczynka – taka, jakie dziewięcioletnie dziecko powinno być.

Dzwoni Marysia – przyjaciółka z podstawówki. Jednak gadamy. Chce się ze mną wybrać jak już wyzdrowieję do domu Krystyny Sienkiewicz na ulicę Płatniczą – tam, gdzie płoną gazowe latarnie. Oj, chętnie, tylko niech nabiorę sił. Wstaję, idę się przejść. Dziś dystans trochę dłuższy. Staram się codziennie go sobie stopniowo wydłużać. Nie wolno mi się poddawać. Chcę żyć. Jutro dystans będzie o wiele większy, bo trzeba iść po moją tygodniową dawkę mleka.

3 października ślub mojej kuzyneczki. Z powodu pandemii – bez wesela. Bardzo rozsądnie. Mają się już poza tym zacząć zajęcia z kreatywnego pisania w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich. No i 20 października promujemy ze Stowarzyszeniem Autorów Polskich naszą antologię „Klinika strachu”, której jestem jednym z autorów. Niech Bozia tylko da w pełni wyzdrowieć. A póki co – kilka migawek z witającej nas dzisiaj złotej polskiej jesieni :) 


 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane.