Wspomnień czar

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą weekend. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą weekend. Pokaż wszystkie posty

sobota, 5 września 2020

Tak długo oczekiwany przeze mnie dzień – Narodowe Czytanie.

Tak długo oczekiwany przeze mnie dzień – Narodowe Czytanie. Nie mogę z początku złapać streamingu, a telewizora nie mam. W końcu udaje mi się – przez stronę Prezydenta RP. Przerabiałam „Balladynę” w szkole, widziałam w Teatrze Narodowym z Niną Andrycz jako Balladyną, Alicją Pawlicką jak Aliną, Zygmuntem Kęstowiczem jako Grabcem. Reszty obsady nie pamiętam. Pamiętałam tylko wątek podłości Balladyny. Zapomniałam zupełnie, że są tam takie piękne wątki baśniowe – tak pięknie podane podczas dzisiejszego czytania. Dobrze, że nie widziałam „Balladyny” w inscenizacji Hanuszkiewicza. Nie wyobrażam sobie Goplany wjeżdżającej na motocyklu. 
 
Weekend jest dla mnie okresem słodkiego „nic-nie-muszenia”. Nie sprzątam, nie przeglądam dokumentów i papierów, nie robię przepierki. Muszę tylko ugotować papu. To tak dla mojego zdrowia psychicznego. Niech te dwa dni będą wolne od wszystkiego. Dzisiaj obiadek prosty – też nie wymagający stania przy garach, i lekki. Kluchy z serem i z jagodami. Lekko, tanio, zdrowo – bo i serek i powidła z jagód mojej roboty. 
 
Ukoronowaniem dzisiejszego dnia jest telefon od mojego starego przyjaciela - Jurka. Między nami jest siedemnaście lat różnicy – na jego niekorzyść. Przyjaźniły się nasze matki. Ciocia Krysia – bo tak matkę Jurka nazywałam – była bardzo życiową osobą. Wiedziała, co brać poważnie, a na co nie zwracać uwagi. W chwili, w której się poznały – Jurek był już studentem, ja miałam pięć lat. Pamiętam, jak podczas Wigilii w ich mieszkanku na Piwnej na warszawskim Starym Mieście bawiłam się swoimi prezentami siedząc pod stołem koło krzesła Jurka. Przez te wszystkie lata nic w ich domu się nie zmieniło. Te same meble, ten sam kilim na ścianie, te same obrazy, fotografie, bibeloty. Przyjaźń mojej Mamy i cioci Krysi była tak silna, że obie mówiły, że kiedy odejdzie jedna – druga długo nie wytrzyma. I rzeczywiście. Ciocia Krysia odeszła w listopadzie 2014, Mama w czerwcu 2015. Jurek ma już 85 lat. Jest bardzo schorowany, nie wychodzi już z domu. Dobrze, że jeszcze jest. Dobrze, jak jeszcze są ludzie, którzy nas dzieckiem pamiętają. 
 
© Copyright by Dorota B. Zegarowska 2020