Przyjeżdża
kurier. Przywozi mi zamówioną dwa tygodnie temu fiksatywę do
akwareli, akryli i tempery. Zamówiłam wprawdzie w sprayu a dostałam
w buteleczce, ale w porządku. Może się okazać wydajniejsza. W
radio słyszę, że na Dworcu Głównym – Stacja Muzeum jest Lato z
Radiem. Oooooo, ciekawe. Papusiam zatem śniadanko i jadę sprawdzić,
czy mnie tam nie ma. Przed wejściem do tramwaju wstępuję na chwilę
do naszego osiedlowego kiosku. No i zaczyna się rozmowa na temat
maseczek. Właścicielka kiosku jest przerażona. Boi się, żeby nie
przyczepił się do niej Sanepid, bo słyszała, że gdzieś tam się
czepiają, że klientowi wlepili karę 500 złotych a właścicielowi
sklepu 5000 zł. Pokazuję tej pani rozporządzenie pajaca od zdrowia
z zakreślonym urywkiem na temat kto nie musi nosić maseczki. Mówię
tej pani, że mogę jej zrobić fotokopię żeby miała co okazać w
razie czego. Kobiecina jest tak przerażona, że nie rozumie nawet,
co jej to da. Wyjaśnia mi, że nie ma pretensji do mnie. Ja do niej
też nie, rozmowa jest miła i rzeczowa. I tak sobie myślę, że jak
te pajace z Wiejskiej otumaniają naród przez zatrważanie,
zakładają kagańce, odbierają zdolność myślenia,
ubezwłasnowolniają. Ludzie boją się już wszystkiego. Mamy
powtórkę z PRLu jak nic.
Dojeżdżam
do Stacji Muzeum przy Dworcu Głównym. Lata z Radiem ani słychu ani
widu. Nic to. Kupuję bilet ulgowy za 6 złotych. Wchodzę.
Spodziewam się zobaczyć jakieś fotografie, jakieś makiety i to
wszystko. Tymczasem oko mi bieleje. Spędzam tam dobrych parę
godzin. Uwagę moją przykuwa wagon bydlęcy z wystającymi przez
okratowane okno rękami. Drzwi są otwarte, napis mówi, że w środku
mogą przebywać jednocześnie trzy osoby. Wchodzę. Czytam, że do
takiego jednego wagonu ładowano do 200 osób, że nowo przybyłych
więźniów przy 30to stopniowym mrozie oblewano wodą, że na
początku nie było nawet baraków i więźniowie sami je budowali, a
na noc zapędzani byli do wykopów zwanych wilczymi dołami przy
mrozie sięgającym – 50 stopni. Moja babunia dużo mi mówiła o
Syberii, ale podejrzewam teraz, że nie opowiedziała nawet jednej
czwartej.
Dzień
uważam za dobrze spędzony, choć niełatwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.