Nie poddaję się tym niezbyt
ciekawym wiadomościom. Wychodzę na balkon zobaczyć, jak się ma
moja mięta po przeniesieniu jej w inne miejsce. Ma się doskonale.
Ale z dwóch szczepek geranium mam już tylko jedną. Jest silny
wiatr, zatem pewnie jedną wywiało. Tę, która pozostała przenoszę
w bezpieczniejsze miejsce.
Wracając do domu posilam się w
lokalnej maleńkiej kafejce pyszną lemoniadą i eklereczką. Wiem.
ciacho tuczy. Dbam o to, żeby cukiernicy nie stracili pracy. Po raz
kolejny uświadamiam sobie, że osiągnęłam już stan, o którym
marzyłam od dawna, w którym nic już nie chcę zmieniać. Mam swoje
miejsce na ziemi, mam blisko przyjaciół, mam kochającą i kochaną
rodzinę, otaczają mnie ludzie życzliwi – zwłaszcza teraz. Tak
bardzo chce się żyć.
Posiliwszy się skromnym
obiadkiem wyruszam z domu. Pogoda jest tak piękna choć wietrzna.
Ruszam w kierunku RODOS na Bemowie (Rodzinne Ogrody Działkowe
Ogrodzone Siatką :) ). Mój Boże, ile tu poziomek, ile krzaków
malin. Nic, tylko od czerwca przychodzić z koszykiem albo
wiaderkiem. Jakie piękne polne kwiaty! Chce się narwać bukiet, ale
nie robię tego. Przecież one też czują, w wazonie na pewno w
jakiś sposób będą tęskniły do swojego środowiska. Pozostawiam
je więc tam, gdzie rosną. Tam im jest najlepiej.
Idę dalej. Kieruję się ku
Lotnisku Bemowo. Chcę popatrzeć na kołyszące się w powietrzu
szybowce. Mijam niewielki nasyp. Obok niego stoi brzozowy krzyż.
Czytam napis na przybitej do niego tabliczce informujący, że 6
czerwca 1940 roku na terenie Szwedzkich Gór oddział SS rozstrzelał
96 Polaków. Dowiaduję się od przypadkowego przechodnia, że ten
nasyp jest właśnie pozostałością „Szwedzkich Górach” -
ziemnych umocnieniach z czasów wojen polsko-szwedzkich. W tym
właśnie miejscu, gdzie teraz jest Lotnisko Bemowo – miała
miejsce ta straszna egzekucja. Idę dalej ku płycie lotniska.
Niestety, nie ma ani jednego szybowca. No tak, zapomniałam, że nie
latają kiedy wieje wiatr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.