Życie
woła tak głośno i tak wyraźnie. Przyziemne czynności tak cieszą,
choć życie nie zawsze głaska. Zwykłe odebranie butów od szewca,
widok targowiska - może być takim źródłem ogromnej radości.
Delektuję się pyszną kawą i musem chałwowym. Pycha. Kupuję
buraczki do kiszenia - jedne malutkie z liśćmi, drugie podłużne.
Mijam stoisko z ziołami. Kupuję piękną dorodną miętę w
doniczce. Stoi teraz na moim balkonie, przyzwyczaja się do nowej
lokalizacji. Jutro przesadzę ją do większej doniczki. Pachnie
małpiszon zabójczo. Kupione wczoraj konwalijki napełniają całe
mieszkanie cudownym wręcz zapachem. Proszą się, żeby je przenieść
na papier za pomocą farb akwarelowych lub pasteli. Chyba to zrobię
w jakiś deszczowy dzień, bo już zaczynam za tym tęsknić. Tak
chce się po prostu żyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.