Wspomnień czar

sobota, 16 maja 2020

Setna rocznica urodzin Jana Pawła II. Dziś również i mój ojciec obchodziłby urodziny

Setna rocznica urodzin Jana Pawła II. Dziś również i mój ojciec obchodziłby urodziny – 98me. Boże, jak czas szybko mija. Osiem lat już go nie ma. Nie jadę dzisiaj na cmentarz. Jest pochmurno, ciśnienie spada, ludzi na pewno nie będzie. Przy moich problemach ze zdrowiem – jeżeli coś mi się stanie, nikt mi nie pomoże. Nie chcę jednak siedzieć w domu. Ruszam zatem na Lotnisko Bemowo. Mijam po drodze kolejkę stojącą pod męskim zakładem fryzjerskim. No tak. Nadeszła wiekopomna chwila. Przy okazji posilam się w chińskiej restauracyjce. Zakłady fryzjerskie bowiem i restauracje już od dziś są otwarte. Nadal jednak obowiązują obostrzenia. W restauracjach można siadać tylko przy oznaczonych stolikach. Wsiadam do tramwaju. Oj, i przegapiłam przystanek przy lotnisku. No trudno. Nie będę się cofała. Swoją drogą nie znam jeszcze wielu zakątków mojej dzielnicy, ciekawam zatem dokąd i jaką trasą mnie tramwaj powiezie. Jadę dalej. Przystanek Wrocławska. Coś mi mówi ta nazwa. No tak. Przed laty przyjeżdżałam tu do ucznia. Przygotowywałam go do egzaminu z języka angielskiego. Nie pamiętam jak się nazywał, ale pamiętam jego samego. Młody człowiek – bardzo dobrze wychowany. Jadę dalej. Mijam kierunkowskazy kierujące na Fort Bema. Hmm. Brzmi ciekawie. Trzeba będzie to zobaczyć. Jadę dalej. Hmm, to już Wola. Po mojej lewej stronie Cmentarz Powstańców Warszawy. Trochę dalej jest Cmentarz Wolski. Mijam Teatr na Woli. Nigdy tu nie byłam. Trzeba będzie tu przyjść. Mieszkam tu w Warszawie tyle lat – z dwuletnią przerwą, podczas której mieszkałam bardzo daleko – a chłonę ją oczami i sercem wciąż na nowo. Tramwaj kończy bieg przy Rondzie Daszyńskiego. Przesiadam się w inny – jadący w kierunku Dworca Centralnego. Wysiadam, postanawiam wracać do domu. Tramwaj nr 33 zabiera mnie w kierunku Bielan. Widzę przez okno tak dobrze mi znaną ze spotkań literackich klubokawiarnię Jaś i Małgosia. No nie! Nie wytrzymuję. Przecież już można. W ostatniej chwili wysiadam z tramwaju. Przed wejściem do kawiarni wita napis „Drodzy goście! Witamy z powrotem”. Wchodzę do środka. Zamawiam kawę i jabłecznik. Wolno siadać tylko przy stolikach z napisem „Zdezynfekowano”. Niby prosta rzecz - zwykła kawa i ciacho, a tak cieszy. Wraca chyba powolutku jednak normalne życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane.