Wspomnień czar

piątek, 1 maja 2020

Powietrze tak pięknie dzisiaj pachnie kwieciem wszelakim. Ten zapach bzu i czegoś tam jeszcze - nieokreślonego – sięga aż mojego szóstego piętra. No, trudno, żeby tak nie było, skoro tu drzew i krzewów tyle. Nadchodzi w końcu deszcz - tak bardzo potrzebny. Wystawiam na balkon kwiatek, o którym zapomniałam, i który zaczął marnieć. Tego widocznie było mu potrzeba. Podniósł się bidulek.
Dzień wczorajszy i dzisiejszy upływa mi na przeorganizowaniu mojej biblioteczki. Mam ja tych książek trochę, i już zaczęłam się gubić w tytułach. Układam je więc kategoriami: beletrystyka, poezja, literatura faktu, albumy. Jest co robić, tym bardziej, że mi tytułów wciąż przybywa. Jest ta praca dla mnie równie źródłem wielkich wzruszeń. Natrafiam na książki, o których już zdążyłam zapomnieć, że je mam. Perełką wśród nich jest tomik wierszy Jerzego Jurandota "Moja TFUrczość" wydany przez wydawnictwo "Iskry" w roku 1966. Szkoda, że dziś rzadko mówi się o nim, a jeżeli już - to tylko o jego twórczości kabaretowej. A przecież on pisał i wiersze - i te satyryczne, i te patriotyczne, piękne a nawet i wstrząsające.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane.