Wspomnień czar

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Balkon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Balkon. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 maja 2020

Koronowany włóczykij jednak daje mi się we znaki. Jestem wprawdzie podobno silna, ale jednak bywają dni, w których jest mi bardzo trudno. Bronię się przed złymi nastrojami jak tylko mogę. Siedzenie w domu jednak jest wbrew naturze, mojej na pewno. Stąd właśnie to moje przebywanie na balkonie, tworzenie sobie małego intymnego świata.
Takie odosobnienie na dłuższy czas jednak męczy. Chce się do ludzi, do przyjaciół. Jadę więc dzisiaj do przyjaciółki z lat szkolnych. Jakież jest jej zdziwienie, kiedy mówię jej przez domofon, żeby wyszła na balkon. I tak rozmawiamy - ona na balkonie, ja na podwórku. Wracam do domu przyjaciółka uradowana tym spotkaniem. Wieczorem przyjaciółka dzwoni do mnie płacząc, że tak wielką przyjemność jej sprawiła moja wizyta. Ustalamy, że tych wizyt będzie więcej. Ja z domu zabiorę składane krzesełko turystyczne i termos z herbatą, ona to samo od siebie, i od czasu do czasu posiedzimy w ogródku przynależnym do jej wspólnoty - oczywiście w przepisowej odległości. Lubię te dni weekendowe, podczas których nic nie muszę, a wiele mogę.

sobota, 9 maja 2020

Znalazłam na ławeczce przystanku autobusowego maleńką gałązkę bzu. Ucieszyła mnie bardziej niż ogromny bukiet. Zabieram ją do domu, przycinam, wstawiam do wody wsypawszy najpierw
odrobinę cukru, żeby przedłużyć jej życie. Stawiam ją na stoliczku na balkonie.
Nawet na maleńkiej przestrzeni można sobie stworzyć raj. Trzeba tylko chcieć. Urządzam sobie krok po kroku mój maleńki balkon – 1 metr x 1 metr. Tu nie ma koronowirusa.

środa, 6 maja 2020

Cieszę się tym, co mam. Siedzę przy balkonie w mieszkaniu. Deszcz pachnie tak pięknie.
Jest godzina 20:30. Wirtualne łącza przenoszą mnie do Nowego Jorku do Metropolitan Opera. Zasiadam na wirtualnej widowni oglądając operę "Hamlet" na podstawie dramatu Williama Szekspira. Niesamowity wręcz spektakl. Muzyka wprawdzie niewpadająca w ucho, ale piękna, mocna.

poniedziałek, 4 maja 2020

Trzy filie mojego banku w mojej okolicy są zamknięte do odwołania. Oddziały są zamykane z dnia na dzień. Zaczynam się bać, że jak tak dalej pójdzie to co będzie z moją emeryturą. Otrzymuję ją wprawdzie ze Stanów Zjednoczonych, ale przecież tam rozpacz jeszcze większa, niż u nas. Z drugiej natomiast strony słyszę o otwieraniu sklepów, odmrażania sportu, otwieraniu hoteli. Ogarnia mnie przerażenie i coraz większa niepewność jutra.
Po trudnym dniu dobrze jest usiąść na swoim malutkim balkonie. Wieczorem
Radio znad Wilii” prowadzi transmisję drogi krzyżowej z Kalwarii Wileńskiej. Jest coś wzruszającego w tej postaci księdza samotnie idącego z litanią.

niedziela, 3 maja 2020

Pogoda - no - nie słoneczna, ale chyba nie smutna. Wiadomości z radia - takie, jakie są. Nowe zachorowania, nowe zgony, ale galerie będą otworzone. Cóż.
Cały czas tworzę sobie tę maleńką ojczyznę. Niedziela wcale nie jest leniwa. Posadzone cebulki dymki. Będę przynajmniej niezależna od tego, czy w sklepie szczypiorek będzie czy nie, i czy będzie świeży czy nie. Koronowany włóczykij jest gdzieś tam hen hen, daleko pode mną. Tu nie ma wstępu. Smuteczki i wszystko co przykre - won stąd. Szarość rozświetla mi lampionik. Że co, że świąteczny bożonarodzeniowy? NO I DOBRZEI!!!!
Ciąg dalszy układania książek na półkach. Beletrystyka i poezja już są na swoich miejscach, teraz tylko ulokować książki kucharskie, słowniki, encyklopedie i literaturę faktu, i wszystko gra.

piątek, 1 maja 2020

Powietrze tak pięknie dzisiaj pachnie kwieciem wszelakim. Ten zapach bzu i czegoś tam jeszcze - nieokreślonego – sięga aż mojego szóstego piętra. No, trudno, żeby tak nie było, skoro tu drzew i krzewów tyle. Nadchodzi w końcu deszcz - tak bardzo potrzebny. Wystawiam na balkon kwiatek, o którym zapomniałam, i który zaczął marnieć. Tego widocznie było mu potrzeba. Podniósł się bidulek.
Dzień wczorajszy i dzisiejszy upływa mi na przeorganizowaniu mojej biblioteczki. Mam ja tych książek trochę, i już zaczęłam się gubić w tytułach. Układam je więc kategoriami: beletrystyka, poezja, literatura faktu, albumy. Jest co robić, tym bardziej, że mi tytułów wciąż przybywa. Jest ta praca dla mnie równie źródłem wielkich wzruszeń. Natrafiam na książki, o których już zdążyłam zapomnieć, że je mam. Perełką wśród nich jest tomik wierszy Jerzego Jurandota "Moja TFUrczość" wydany przez wydawnictwo "Iskry" w roku 1966. Szkoda, że dziś rzadko mówi się o nim, a jeżeli już - to tylko o jego twórczości kabaretowej. A przecież on pisał i wiersze - i te satyryczne, i te patriotyczne, piękne a nawet i wstrząsające.

środa, 29 kwietnia 2020

Moje geranium po zabiegach. Odcięte przed paroma dniami szczepki jeszcze na kwarantannie, geranium-matka przechodzi mały zabieg pielęgnacyjny. Po wyjęciu z doniczki delikatnie nadrywam korzenie nie usuwając z nich całej ziemi, po czym wsadzam ponownie do tej samej doniczki z nową dosypaną ziemią. Tej metody nauczyłam się z porad ogrodnika w telewizji w USA, i odtąd ją stosuję. Moje roślinki wychodzą na tym bardzo dobrze.

wtorek, 28 kwietnia 2020

Ciepły spokojny wieczór. Siedzę na moim mini balkoniku. Za mną pobrzmiewa melodia z radyjka. Z mojego szóstego piętra widzę przebłyskujące spośród drzew latarnie. Po lewej stronie za drzewami ulica. Co jakiś czas przejeżdża po niej tramwaj. Gdzieś z oddali wyje karetka. Ktoś potrzebuje ratunku, ktoś na ratunek jedzie. ŻYCIE. Wokół - bloki z wielkiej płyty. Nie, to nie bloki. To domy. Mieszkają w nich ludzie. Ktoś pewnie w tej chwili ogląda telewizję, ktoś pije herbatę, ktoś czyta książkę. O! W tym pierwszym domu po lewej pali się światło w oknie mojej koleżanki. Kochana dziewczyna. Jak dobrze, że jest. Przytulny kącik można sobie stworzyć wszędzie. Nawet na takim malutkim balkoniku. Trzeba tylko chcieć. Cały czas go tworzę.

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

No i miałam dzisiaj odpocząć. Po wizycie w centrum ogrodniczym na Bielanach na ul. Arkuszowej 168 przytargałam do domu cztery sadzonki - dwie lubczyku i dwie tymianku, gipsową ptaszynkę, która teraz siedzi na mojej skrzynce, i dzbanek. Nie wiem, do czego mi się ten dzbanek przyda, ale tak mi się podobał, że nie mogłam się oprzeć. Zioła już posadziłam. Zmęczona jestem bardzo, ale to jest takie radosne zmęczenie.

wtorek, 21 kwietnia 2020

Cudny wieczór na balkonie.

Siedzę na moim balkoniku. Jest cudny wieczór. Pode mną światła miasta szykującego się do wieczornego odpoczynku. Delektuję się pyszną herbatą. Zwyczajną. Liptonem. Czasem potrzeba takich zwyczajnych rzeczy. Jest tak spokojnie. Nie ma tu koronawirusa. Jest tylko ten balkon, ten wieczór, ta herbata, mój kiciuś i ja, i Andre Rieu ze swoimi walcami. To mój raj i nic mi więcej w tej chwili nie potrzeba.